Follow Us

Mały kraj, wielki przywódca, ogromny problem. „Nie starczy cmentarzy, żeby wszystkich pochować”

Pierwszy przypadek chorego z COVID-19 potwierdzono w Serbii 6 marca. Prezydent Aleksandar Vučić uspokajał: nie ma powodów do paniki, każdego dnia na świecie od ugryzienia komara umiera 25 osób, będziemy mieć co najwyżej tuzin chorych. Czterdzieści dni później, i po wprowadzeniu jednych z najostrzejszych restrykcji w Europie, liczba zakażonych wynosiła już niemal 4,5 tys.

Z danych Johns Hopkins University wynika, że 14 kwietnia w Polsce zanotowano 7202 przypadki zachorowań na COVID-19 (263 osoby zmarły). W Serbii potwierdzonych przypadków było wtedy 4465 (w tym 94 ofiary śmiertelne). Tyle tylko, że nad Wisłą żyje 38,6 miliona osób, a nad serbskim Dunajem i Sawą zaledwie 7 milionów, z czego w samym Belgradzie – co najmniej 1,5 miliona.

Jednak faktyczna liczba mieszkańców Serbii jest trudna do oszacowania. Ważną rolę odgrywa tu serbska diaspora – przebywająca i pracująca głównie w USA, Kanadzie, Australii, Niemczech i Austrii. W sumie poza krajem mieszka co najmniej 5 milionów Serbów, każdego roku na emigrację decyduje się kilkadziesiąt tysięcy osób.

To ludzie zwykle bardzo przywiązani do swoich korzeni, często odwiedzający rodzinę w Belgradzie, Nowym Sadzie czy Niszu, a przy tym hojnie dzielący się ze swoimi bliskimi zarobionymi na Zachodzie czy w Stanach euro i dolarami (stąd na serbskich ulicach tak wiele punktów wymiany walut). Gdyby nie bliscy pracujący zagranicą wielu Serbów nie miałoby za co żyć (dane rządowe trudno uznać za wiarygodne, z danych przekazywanych przez użytkowników serwisu Numbeo wynika, że w najbogatszym Belgradzie średnie miesięczne zarobki netto wynoszą w kwietniu niewiele ponad 54 tys. serbskich dinarów, czyli około 2100 zł).

W ubiegłym roku ten niewielki kraj odwiedziło około 3,6 miliona osób. W przybliżeniu połowę z nich stanowili Serbowie mieszkający zagranicą. Jeśli chodzi o przyjezdnych bez serbskich korzeni, najwięcej było turystów z Chin – kraju, który z Serbią łączy (jak lubią to podkreślać oficjele obu państw) „żelazna przyjaźń”.

Prezydentem Serbii od czterech lat jest Vučić, Aleksandar Wielki serbskiej polityki. Mierzący 199 centymetrów wzrostu 50-latek w wyborach z 2017 roku w pierwszej rundzie uzyskał wynik 55,06 proc., pokonując dziesięciu kandydatów. Drugi wynik – 16,35 proc. – uzyskał niezależny Saša Janković.

Przedstawiciele Associated Press oraz organizacji Reporterzy bez Granic donosili, że w czasie kampanii Vučić – którego koalicja rządowa kontroluje media publiczne i wpływa na lwią część z mediów prywatnych – miał dziesięć razy więcej czasu antenowego niż pozostali kandydaci razem wzięci. Ponadto, media zależne od wpływów rządzącej koalicji atakowały kontrkandydatów, nie dając im szans na odpowiedź. Na dzień przed rozpoczęciem ciszy wyborczej siedem głównych gazet na pierwszych stronach umieściło ogłoszenia wyborcze obecnego prezydenta. OBWE zwracało wówczas uwagę, że w trakcie kampanii wykorzystano środki publiczne na publikacje wspierające zwycięskiego kandydata.

Chronologia niekonsekwencji

26 lutego – koronawirus rozprzestrzenił się już we Włoszech. Prezydent Vučić organizuje konferencję prasową z udziałem ekspertów. Nastrój jest wesoły. Pulmonolog Branimir Nestorović mówi dziennikarzom, że COVID-19 to „najśmieszniejszy wirus”, że zagrożenie już się kończy i że serbskie kobiety powinny swobodnie „jechać na zakupy do Włoch” i korzystać z wyprzedaży. To ostatnie powoduje u prezydenta rozbawienie.

6 marca – serbski minister zdrowia Zlatibor Lončar informuje, że u mężczyzny z Suboticy (północna Serbia, okręg Wojwodina) potwierdzono koronawirusa. Lončar podaje, że pacjent często bywał w Budapeszcie. Wrócił do kraju i gdy tylko poczuł się źle – sam zgłosił się do szpitala. Tego samego dnia Aleksandar Vučić uspokaja naród: Serbia jest dobrze przygotowana, nie zabraknie testów i sprzętu medycznego, obywatele powinni zachować spokój i żyć tak, jak dotychczas. „Jeśli zanotujemy wzrost zachorowań, będzie to pięć, dziesięć, może dwanaście przypadków. Na pewno nie setki, tak jak we Włoszech” – gwarantuje. Także Vučić przypomina, że pierwszy pacjent miał powiązania z Budapesztem i dodaje uspokajająco (a może lekceważąco), że każdego dnia na świecie od ukąszenia komara umiera 25 osób.

10 marca – rząd zakazuje wjazdu na teren Serbii obywatelom niektórych prowincji zaprzyjaźnionych Chin, ale i Włoch czy Iranu, a rodzimym pracownikom medycznym zaleca wstrzymanie się z podróżami do krajów, w których występuje duża liczba chorych na COVID-19. Jednocześnie rząd zapewnia, że sytuacja jest opanowana. Liczba zakażonych – 5.

Zaledwie dwa dni później, 12 marca, w trwającym ponad 20 minut orędziu Vučić zapowiada m.in.: utworzenie szpitali jednoimiennych, dziesięcioprocentową podwyżkę dla wszystkich pracowników opieki zdrowotnej i wypłatę seniorom jednorazowej zapomogi w wysokości 4 tys. dinarów (ok. 150 zł). Prezydent zapewnia, że Serbia ma 1008 respiratorów i że w ciągu 20 dni zasób ten zwiększy się o pół tysiąca urządzeń. W dniu orędzia prezydenta liczba zakażonych wzrasta z pięciu do 24.

13 marca – premier Ana Brnabić informuje, że szkoły i inne placówki edukacyjne nie zostaną zamknięte. Jak tłumaczy, nie ma ku temu profesjonalnych przesłanek. Brnabić wyjaśnia, że zamknięcie szkół mogłoby przynieść efekt odwrotny od zamierzonego, bo dzieci znalazłyby się poza kontrolą. Rządowi eksperci uzasadniają, że zamknięcie szkół we Włoszech nie skończyło się niczym dobrym.

15 marca – ogłoszony zostaje stan wyjątkowy. Serbia uszczelnia granice dla cudzoziemców (z nielicznymi wyjątkami), a także – wbrew zapowiedziom sprzed dwóch dni – zamyka przedszkola, szkoły i uczelnie wyższe. Lekcje będą prowadzone m.in. za pośrednictwem kanałów publicznej telewizji. Osoby nowoprzybyłe obowiązuje kwarantanna (nawet 28-dniowa). Vučić apeluje, aby obywatele przebywający poza krajem nie przyjeżdżali do Serbii na Wielkanoc (w Serbskim Kościele Prawosławnym obchodzi się ją w tym roku 12 kwietnia). Wszystkim zaleca się samoizolację i wychodzenie z domów tylko w ostateczności. Transport publiczny zostaje okrojony, ruch nocą – zawieszony. Sprzedawcom grozi kara za podnoszenie cen produktów. Godziny otwarcia barów i restauracji zostają skrócone. Okolice wokół szpitali ma patrolować wojsko. Za niedostosowanie się do nowych restrykcji grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Vučić już nie bagatelizuje zagrożenia, ale stwierdza: „Serbia jest na wojnie z niewidzialnym przeciwnikiem”. Liczba potwierdzonych chorych – 48.

Tijana, (40 l.), prowadzi działalność w Nowym Sadzie (o osobach, które porównują obecną sytuację w Serbii do sytuacji z lat 1996-99): Każdy nosi w sobie swoje bolesne wspomnienia związane z wojną i pamięć o strasznych rzeczach, które się wtedy działy. W obecnej sytuacji jest łatwy sposób na to, żeby uchronić ludzi przed śmiercią. Po prostu trzeba dobrze zorganizować państwo!

Milan (24 l.), student z Belgradu, obecnie przebywa w domu rodzinnym w Somborze: nie pamiętam zbyt wiele z wojny. To, co teraz się dzieje jest trochę śmieszne, trochę przerażające. Nie wiem, co o tym sądzić. Myślę, że wiele osób zachowuje się idiotycznie. Ale nie tylko w Serbii. Idioci są wszędzie, w każdym kraju.

16 marca – prezydent Vučić informuje, że z powodu koronawirusa wybory parlamentarne zostają odwołane (pierwotnie miały się odbyć 26 kwietnia). Liczba zakażonych – 57.

Tijana: Nie sądzę, aby pandemia zmieniła wynik wyborów, Vučić i tak by wygrał. Rząd obiecał dać po 100 euro wszystkim obywatelom w wieku powyżej 18 lat, emerytom dostarcza też podstawowe pakiety zaopatrzenia. Prawdopodobnie to dla nich sposób na marketing przedwyborczy.

Bojan (37 l.) pracownik handlu z Belgradu: Logiczna decyzja. Ale i tak każda zdroworozsądkowa osoba bojkotuje te wybory. Vučić to dyktator. Od 2012 Serbia nie jest wolnym krajem!

17 marca – zaostrzenie środków. Vučić wyjaśnia, że z uwagi na niewystarczającą dyscyplinę od następnego dnia osoby w wieku 65+ (a na obszarach wiejskich w wieku 70+) mają zakaz wychodzenia z domów. Wprowadzona zostaje godzina policyjna (od 20:00 do 7:00). W sklepach należy nosić maski i stosować odstępy. „Matki dzieci w wieku do 12. roku życia otrzymają pełne wynagrodzenie i będą mogły zostać w domach” – zapewnia Vučić. Żołnierze patrolujący rejony wokół szpitali mają być uzbrojeni. „Żeby chronić lekarzy” – wyjaśnia prezydent. Wojsko przejmuje też kontrolę nad granicami i obozami dla nielegalnych migrantów. Bary czy kawiarnie wciąż mogą być otwarte, ale ich goście muszą zachować między sobą bezpieczne odstępy. Liczba chorych – 72.

Tego samego dnia Chiny oficjalnie deklarują przyjaźń z Serbią i zapowiadają przekazanie Belgradowi masek, kombinezonów ochronnych, respiratorów i innych środków medycznych.

Milan: Nigdy nie widziałem takiego szaleństwa. Ludzie walczą w sklepach. Kupują papier toaletowy, cukier, mąkę i olej. Marzę o tym, żeby tak normalnie móc spotkać się z przyjaciółmi na kawie w jakiejś miłej kawiarni.

Ivan (40 l.) specjalista IT z Apatinu: Jeśli chodzi o zapasy to zawsze kupujemy cukier, mąkę i olej. To nasz znak rozpoznawczy. Nie chodzi o to, że chcemy robić w domach rakiję, prawdziwa dobra rakija nie potrzebuje dodatku cukru. Robienia zapasów akurat cukru, mąki i oleju nauczyły nas wojny.

20 marca – Serbia zamyka granice, na terytorium kraju mogą wjechać jedynie ciężarówki, zawieszony zostaje publiczny transport międzymiastowy. Prezydent Vučić zwraca uwagę, że od wprowadzenia stanu wyjątkowego, wbrew rządowym rekomendacjom, do kraju przyjechało 71180 Serbów, głównie z Niemiec, Włoch, Francji i Austrii. „Informer”, jeden z prorządowych tabloidów alarmuje, że do kraju wróciło w ostatnim czasie 200 tys. serbskich emigrantów i że „co najmniej 6 tys. z nich ma koronawirusa”. Liczba potwierdzonych przypadków – 135. Umiera pierwszy pacjent.

21 marca – zakażonych jest 171 osób. Serbia wysyła do Chin drugi samolot po zaopatrzenie. Maszyna ma dostarczyć do kraju ekspertów (w tym, jak podkreślają media, sześciu najlepszych epidemiologów z Wuhan), lekarzy i środki medyczne. Podczas lądowania maszyny w Belgradzie obecny jest Vučić. Gdy chińscy lekarze wychodzą z samolotu, serbska delegacja bije im brawo. Prezydent przemawia na płycie lotniska: „Wszystko w tym samolocie jest bezpłatną pomocą, darem od Chińskiej Republiki Ludowej. Powinniśmy im podziękować z całego serca, okazali się świetnymi przyjaciółmi Serbii i Serbów”. Vučić dodaje: „Czekam, aż Xi (prezydent ChRL – przyp. aut.) odwiedzi Serbię, a wtedy powitają go setki tysięcy ludzi”. Media zauważają, że na pakietach medycznych jest napis (po chińsku i po serbsku, pisany serbską cyrylicą), który głosi: „Przyjaźń ze stali na dobre i złe”.

Wcześniej tego samego dnia prezydent grozi, że w związku z brakiem dyscypliny wprowadzi całodobową godzinę policyjną. „Nikt na świecie tego nie zrobił, ale ja to zrobię” – grzmi. Zarówno Vučić, jak i członkowie gabinetu coraz częściej występują na konferencjach prasowych w maseczkach. „W naszych sklepach jest więcej towarów niż we wszystkich krajach Europy Zachodniej i USA” – mówi Vučić, krytykując osoby robiące paniczne zakupy. „Proporcjonalnie do populacji mamy więcej respiratorów niż wszystkie kraje rozwinięte, z wyjątkiem Niemiec” – zapewnia. „Od 5 marca do kraju wjechało prawie 318 tys. osób (w domyśle – Serbów przebywających na emigracji). Niektórzy wiedzieli, że zostali zakażeni i przybyli do Serbii, aby leczyć się tu za darmo” – oskarża prezydent. Narrację o obywatelach powracających do kraju i zakażających innych podchwytują prorządowe media. Nieprzychylni władzy blogerzy przypominają, że w kwietniu 2019 ten sam Vučić apelował do Serbów mieszkających zagranicą o powrót „do rodzinnych domów i budowania w kraju przyszłości”. Prezydent obiecywał też specjalne zachęty dla powracających z emigracji.

Tijana (40 l.), prowadzi firmę w Nowym Sadzie: Osoby, które oglądają telewizję publiczną może trochę panikują. Ale młodsze, z dostępem do internetu i niezależnych wiadomości mają bardziej realistyczne podejście. Są dobrze zaopatrzone, mają zapasy. Z drugiej strony nic sobie nie robią z zakazów. Bez żadnego zabezpieczenia – maseczek, rękawiczek – odwiedzają przyjaciół, rodzinę, chodzą na pikniki.

22 marca – 222 potwierdzone przypadku, drugi pacjent umiera. Minister spraw zagranicznych Ivica Dačić apeluje w telewizji: „Nie przyjeżdżajcie do Serbii, chyba, że to konieczne”. Prorządowe media chwalą Władimira Putina za szybką reakcję na zagrożenie i wprowadzenie agresywnych restrykcji. Dzięki temu – jak podają – w Rosji jest mniej przypadków zachorowań niż w Luksemburgu.

23 marca – 249 potwierdzonych zakażeń, umiera trzeci pacjent. Na konferencji prasowej Vučić zapowiada, że w ciągu 48 godzin Serbia rozpocznie masowe testy na obecność koronawirusa. „Mamy wystarczającą liczbę testów na pierwszych kilka dni, kolejne dostaniemy wkrótce” – tłumaczy prezydent. Vučić zapowiada też, że wkrótce Serbia może być wśród krajów dysponujących największą liczbą respiratorów. „Chińczycy dali nam znaczną ilość respiratorów, niektóre od nich kupiliśmy. Ceny wynoszą od 26 tys. do 40 tys. euro. Obecnie na rynku nie ma takich urządzeń, nawet tych droższych” – mówi.

Tijana: Nigdy nie wierzyłam w to, co robi lub mówi ten rząd.

Bojan: Nie wierzę w ani jedno ich słowo!

24 marca – epidemiolog i medyczny autorytet Predrag Kon udziela zdalnie wywiadu telewizyjnego. Ma na sobie maseczkę. Tłumaczy, że Serbia nie dysponuje ani środkami technicznymi, ani wystarczającym personelem, aby w tej chwili przeprowadzać masowe testy. System masowych testów może ruszyć w ciągu co najmniej tygodnia. Liczba potwierdzonych przypadków – 303.

Ivan: Mam dziś urodziny. Tego dnia w 1999 roku NATO zaczęło operację lotniczą w Jugosławii. Pamiętam to. W 2003 roku w moje urodziny wszyscy mówili tylko o zabójstwie premiera (Zoran Đinđić został 12 marca śmiertelnie postrzelony przez snajpera – przyp. aut.). Teraz koronawirus… Od lat zmagam się z depresją, z różnym skutkiem. Ta sytuacja mi nie pomaga. Staram się ciągle coś robić, znajdować jakieś zajęcie, nie myśleć, bo to, co dzieje się teraz źle mi się kojarzy z tym, co było kiedyś.

25 marca – Vučić spotkał się z wolontariuszami przygotowującymi paczki dla emerytów i rencistów z Belgradu (osób w wieku powyżej 65 lat, których miesięczny dochód jest niższy niż 30 tys. dinarów serbskich, czyli ok. 1150 zł). Aprowizację ufundowali lokalni przedsiębiorcy z Serbskiej Izby Handlowej oraz władze miasta. Codziennie, przez dziesięć dni, ma być dostarczanych 15 tysięcy takich paczek. Vučić dziękuje przedstawicielom biznesu za odpowiedzialną postawę i miłość do kraju oraz obiecuje, że wkrótce państwo zapewni znaczną pomoc przedsiębiorcom i zainwestuje miliardy euro w sektorze prywatnym. Prezydent twierdzi, że wraz z rządem popełnił tylko jeden błąd jeśli chodzi o walkę z koronawirusem, a mianowicie zezwolił Serbom z zagranicy na przyjazd do kraju. „Pokazaliśmy, jak duża jest Serbia i jak wielkie ma serce, a teraz zapłacimy za to wysoką cenę” – mówi.

Liczba potwierdzonych przypadków – 384, umiera kolejny pacjent.

Bojan: Ludzie zamykają firmy, tracą pracę. Ja też straciłem, ale sobie poradzę. Myślę, że dajemy radę tylko dlatego, że się wzajemnie wspieramy. I dzięki temu, że mamy finansową pomoc od bliskich pracujących na emigracji.

28 marca – 659 potwierdzonych, w tym 10 przypadków śmiertelnych. Minister zdrowia Zlatibor Lončar ogłasza, że w weekendy godzina policyjna rozpocznie się nie o 17:00, a o 15:00.

29 marca – w wywiadzie telewizyjnym Vučić zapewnia, że Serbia ma teraz wystarczającą liczbę testów i że problemem były nie same testy, a laboratoria. Prezydent obiecuje, że w ciągu kilku dni możliwe będzie wykonywanie 3 tys. testów na dobę. Na uwagę, że niespełna miesiąc wcześniej mówił o koronawirusie w tonie optymistycznym, jako o niewielkim zagrożeniu, Vučić stwierdza, że szukanie winnych to gra polityczna wymierzona w rząd. Prezydent mówi o możliwości wprowadzenia całodobowej godziny policyjnej, chwali Chiny i zaznacza, że oczekuje również dużej pomocy ze strony UE. Liczba zakażonych – 741.

Bojan: Mam nadzieję, że przed latem to się skończy. Ten kryzys pokazuje, w jak opłakanym stanie jest nasza służba zdrowia. Mam nadzieję, że po pandemii dużo się zmieni.

31 marca – minister finansów Siniša Mali (w zastępstwie prezydenta, który źle się tego dnia czuje) ogłasza rządowy plan finansowego wsparcia. Serbska wersja polskiej tarczy ma być warta prawie 5,2 mld euro (odpowiednik 11 proc. PKB) i obejmować m.in.: odroczenie płatności składek i podatków oraz gwarantować pieniądze na wypłatę wynagrodzeń minimalnych dla pracowników firm sektora prywatnego (ma to zapobiegać zwolnieniom). Mali dziękuje prezydentowi za to, że w 2014 roku, jeszcze jako premier, przeprowadził reformy, które uratowały kraj przed bankructwem.

Bilans chorych: 900 osób zakażonych, 23 ofiary śmiertelne. Najwięcej przypadków w Belgradzie i Wojwodinie.

Tijana: Za późno. Większość już nie pracuje. Zwłaszcza tych, których praca opierała się na kontakcie z ludźmi czy sprzedaży towarów i usług, które dziś nie są podstawowe. Wiele osób straciło zatrudnienie. Ci, którzy wciąż pracują, zarabiają bardzo niewiele. Reszta nie ma żadnych pieniędzy, żadnego dochodu, żadnego wsparcia. Utrzymują się tylko dzięki pomocy bliskich zatrudnionych za granicą.

1 kwietnia – o sytuacji epidemicznej w kraju mogą informować jedynie członkowie rządowego sztabu kryzysowego (ma to przeciwdziałać publikowaniu fake newsów). Zdaniem Stowarzyszenia Niezależnych Dziennikarzy z Wojwodiny oznacza to, że dziennikarze informujący o koronawirusie mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za publikowanie prawdziwych, ale nie przekazanych wcześniej przez sztab kryzysowy informacji, co w prostej drodze prowadzi do cenzury. Pierwszą głośną ofiarą rządowego dekretu o limitowaniu informacji jest dziennikarka serwisu Nova.rs. W jednym z artykułów Ana Lalić opisała dramatyczną sytuację personelu z Centrum Klinicznego Wojwodiny w Nowym Sadzie (miało tam brakować podstawowego sprzętu). Wkrótce po ukazaniu się publikacji Ana Lalić została zatrzymana, oskarżona o sianie paniki i wzbudzanie społecznego niepokoju. Ostatecznie, po naciskach ze strony środowisk dziennikarskich i prawniczych, Lalić zwolniono z aresztu. Później dziennikarka opisała, że zatrzymano ją w domu, policjanci przeszukali jej mieszkanie, skonfiskowali laptop i telefony.

Liczba zakażonych wynosi 1060, zmarło 28 osób.

Nebojša (35 l.) przedsiębiorca z Nowego Sadu: Jesteśmy jak Korea Północna, a Vučić to nasz Kim Dzong Un. Tak jest tutaj codziennie, z koronawirusem czy bez niego. I nic się nie zmieni. Ten facet (prezydent – przy. aut.) zajmuje 99 procent czasu antenowego. Ludzie pracujący na stanowiskach powiązanych z administracją rządową muszą oddawać część swoich zarobków na partię. W kryzysie oddają coraz więcej. Teraz partia obiecuje wsparcie, ale to w sumie pieniądze od osób zatrudnionych w administracji. Błędne koło, Korea Północna!

2 kwietnia – Aleksandar Vučić zapowiada wydłużenie godziny policyjnej w weekendy (ma obowiązywać od 13:00 w sobotę do 5:00 w poniedziałek). Emeryci mogą w niedzielę wyjść do sklepów (w godzinach od 4:00 do 7:00). Prezydent podaje też, że rozmawiał z Władimirem Putinem i Emmanuelem Macronem. W następstwie rozmów Rosja ma wysłać do Serbii samolot z lekarzami, respiratorami i lekarstwami. Francja ma z kolei dostarczyć hydroksychlorochinę potrzebną do produkcji chlorochiny. „Aleksandar, masz poparcie Francji i przekaż je Serbom. Francja pomoże tobie i krajowi, nie tylko na europejskiej ścieżce (do UE – przyp. aut.), ale także w tym kryzysie” – miał powiedzieć serbskiemu przywódcy Macron. Vučić stwierdza, że Belgrad ma duże rezerwy sprzętu. „Kupiliśmy i zapłaciliśmy za 1,1 tys. respiratorów i czekamy, aż zostaną dostarczone do naszego kraju w ciągu najbliższych trzech lub czterech dni. Mamy też jedno małżeństwo ze Szwajcarii, które przysłało nam trzy respiratory” – mówi. Zapytany o sprawę zatrzymanej dziennikarki stwierdza, że zwróci się do premier Brnabić o uchylenie dekretu dającego sztabowi kryzysowemu monopol na informowanie o stanie epidemii.

Także 2 kwietnia na portalu OCCRP.org (Organized Crime and Corruption Reporting Project) opublikowany zostaje artykuł o sytuacji w Serbii. Czytamy w nim: „Według rozmów z zatrzymanymi i członkami ich rodzin, wiele osób aresztowano za pogwałcenie nakazów izolacji, mimo że nigdy nie zostali poinformowani o potrzebie trzymania się z daleka od innych. W innych przypadkach ludzie zostali aresztowani za łamanie nakazów izolacji wydanych z mocą wsteczną”. OCCRP zwraca uwagę na zatrzymania osób związanych z opozycją, między innymi dziennikarki Any Lalić.

3 marca – do Serbii przylatuje samolot z Rosji, pilotów wita Ana Brnabić. Premier wyraża zaniepokojenie, że mimo restrykcji liczba przypadków zachorowań rośnie wykładniczo. „Wciąż brakuje nam dyscypliny. Bez stalowej dyscypliny nie wygramy, nawet jeśli wykorzystamy wszystkie leki, sprzęt, miliony respiratorów, wsparcie ekspertów z Rosji, UE, Chin i Stanów Zjednoczonych” – mówi. Tego dnia potwierdzonych zostaje 305 nowych przypadków, osiem osób umiera. „Jeśli kolejne trzy dni będą takie same, nasze możliwości się wyczerpią, wszystko się rozpadnie, pomimo całego wyposażenia i wsparcia” – mówi Brnabić. Epidemiolog Predrag Kon przyznaje, że liczba hospitalizowanych pacjentów przekracza możliwości szpitali i że krytycznym problemem jest liczba wykonywanych testów. Pacjenci są transferowani do szpitali tymczasowych w Belgradzie. Ogólna liczba potwierdzonych przypadków to 1,476.

Nebojša: Znowu zrobili cyrk, tak jak z tym samolotem z Chin. „Nasi jedyni bracia”, śmiechu warte. Dyscyplina? Od tygodni siedzę w domu z rodziną, na szczęście mamy ogród, powietrze jest czystsze. A izolujemy się, bo inni tego nie robią. W środku dnia wszystko wygląda normalnie, jakby nic się nie działo. A może faktycznie nic się nie dzieje, może o czymś nie wiem? Jestem zmieszany.

5 kwietnia – prezydent ujawnia, że od wybuchu kryzysu do Serbii dostarczono 573 respiratory. „Zapłaciliśmy za kolejny tysiąc” – mówi. Vučić stwierdza też, że Stany Zjednoczone zamawiają aż 30 tysięcy respiratorów, więc urządzeń brakuje na rynku. „Pieniądze nie mają znaczenia, ważny jest sposób w jaki można je (respiratory – przyp. aut.) zdobyć” – dodaje i podkreśla, że Serbii udało się kupić respiratory, bo jest „pomysłowa i zaradna”. Łączna liczba potwierdzonych przypadków to 1,908, z czego 51 osób nie żyje.

8 kwietnia – prezydent twierdzi, że w ostatnim czasie około 400 tys. obywateli wróciło do serbskich domów z zagranicy. Podkreśla, że niektórzy z nich nie wiedzieli, że są zakażeni. Vučić przyznaje też, że rozmawiał z pacjentem zero, który „sprowadził wirusa do Serbii” (mężczyzna przyjechał z Budapesztu). „Pocieszyłem go” – mówi w wywiadzie prezydent. Liczba potwierdzonych przypadków wynosi 2666 (65 osób nie żyje).

9 kwietnia – u pierworodnego syna prezydenta potwierdzono koronawirusa. Danilo Vučić jest więc jedną z 2867 osób, u których test dał wynik pozytywny. Serbia wprowadza całkowity zakaz przemieszczania się od piątku od godziny 17:00 do poniedziałku do godziny 5:00.

Tijana: Ludzie są wściekli, czują się jak więźniowie. Sytuacja, owszem, jest niepokojąca, ale tylko jeśli chodzi o rządową (dez)organizację i dezinformację. Jestem zdania, że słabszych trzeba chronić, oczywiście. Chorzy powinni zostać w domach. Ale my tak robimy jak przy byle grypie.

10 kwietnia – przy obecności kamer Vučić dostarcza respiratory i maski do Niszu. „Przybyłem jako prezydent, aby powiedzieć mieszkańcom wszystkich okręgów i mieszkańcom Niszu, że państwo jest z nimi” – mówi. Liczba zakażonych – 3,105, nie żyje 71 osób.

11 kwietnia – epidemiolog Predrag Kon twierdzi, że Serbia jest na półmetku epidemii. Wysoki stan zagrożenia ma utrzymać się jeszcze przez pięć tygodni. Rządowe media przekazują, że dyrektor biura WHO w Serbii dr Marijan Ivanuša twierdzi, że kraj ma sytuację pod kontrolą. Liczba zakażonych – 3380, nie żyją 74 osoby.

12 kwietnia – prezydent Vučić w wywiadzie telewizyjnym z udziałem telefonujących widzów dziękuje Światowej Organizacji Zdrowia za to, że zauważyła, że Serbia kontroluje sytuację. „Ignorancja i nieprzygotowanie całego świata przyczyniły się do rozprzestrzeniania tego wirusa, ale myślę, że wykonaliśmy dobrą robotę dzięki wiedzy eksperckiej i środkom, które zastosowaliśmy na czas” – mówi prezydent. Dzwoniący do programu mężczyzna pyta prezydenta o otwarcie granic (tłumaczy, że jego bliscy mieszkają poza krajem). Vučić odpowiada, że Serbia otworzy granice wtedy, kiedy inne kraje zdecydują się na ten krok. Dodaje też: „Mam nadzieję, że po stanie wyjątkowym twoi bliscy znajdą tu pracę”.

Tego samego dnia minister zdrowia Zlatibor Lončar w programie telewizyjnym stwierdza, że – w porozumieniu z serbskim prezydentem – już w styczniu skontaktował się z niemieckim ministrem zdrowia, proponując mu organizację spotkania wszystkich europejskich szefów departamentów zdrowia. Lončar: „Napisałem mu, że ten wirus będzie poważnym problemem dla wszystkich i że jako jedyny dysponuje politycznym przebiciem, aby zwołać wszystkich ministrów”. Odpowiedź Niemca miała brzmieć: „Spokojnie, coś wymyślimy”. Później Jens Spahn miał przyznać Lončarowi, że ten miał rację co do stopnia zagrożenia koronawirusem. Liczba zakażonych – 3630, nie żyje 80 osób.

13 kwietnia – szef przedstawicielstwa UE w Serbii Sem Fabrizi potwierdza, że Wspólnota ogłosiła wstępny pakiet pomocowy dla Belgradu o wartości 93 mln euro (15 mln na pomoc medyczną i 78 mln na odbudowę gospodarki). Podpisano też umowę na zakup masek i respiratorów. Fabrizi zwraca uwagę na ważną rolę niezależnych mediów. Z kolei sekretarz zdrowia Zoran Gojković krytykuje Centrum Gerontologii w Niszu (zakażonych jest tam 135 pacjentów i czworo pracowników). Gojković stwierdza, że pacjenci z Niszu mogli – wbrew obostrzeniom – przyjmować gości i wychodzić na zewnątrz. Dyrektor Centrum Gerontologii zostaje zatrzymany, grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.

Tijana: Jeszcze lata, zanim nas wezmą do UE. Jak Vučić będzie rządził to nie ma na to szans. Kto na niego głosuje? Młodzi mają to wszystko gdzieś, chcą wyjechać. Głosują starsi, którzy oglądają telewizję publiczną. Vučić rozdaje im prezenty – kanapki, zapalniczki, takie tam. Ostatnio płacili za udział w wyborach po tysiąc dinarów (niespełna 40 zł – przyp. aut.). To legalna korupcja. Zresztą, nie jest ważne, kto głosuje, tylko kto liczy głosy!

14 kwietnia – Vučić odbywa telefoniczną rozmowę z prezydentem ChRL, Xi Jinpingiem. W trakcie rozmowy Vučić dziękuje za pomoc i braterską opiekę oraz wyraża radość, że Chiny i partia komunistyczna odniosły zwycięstwo nad potężnym koronawirusem („Cieszymy się z wiadomości o normalizacji sytuacji w Chinach i otwarciu miasta Wuhan, które stało się symbolem siły i odwagi w walce z pandemią”). Vučić podkreśla, że wierzy, że z pomocą potężnego państwa chińskiego Serbia i świat pokonają koronawirusa. Chiński prezydent Xi Jinping potwierdza plany wizyty w Serbii.

Tego samego dnia Vučić zapowiada, że w okresie Wielkanocy godzina policyjna będzie obowiązywała przez 84 godziny (od 17:00 w piątek do 5:00 we wtorek). Synod Serbskiego Kościoła Prawosławnego prosi o to, by rząd zezwolił wiernym na przemieszczanie się w świąteczną niedzielę w godzinach od 5:00 do 10:00. Następnego dnia po rozmowie telefonicznej z prezydentem Patriarcha Serbskiego Kościoła Prawosławnego Irinej (Ireneusz) instruuje wiernych, aby postępowali zgodnie ze wskazówkami medycznych ekspertów. „Możemy modlić się do Boga także w naszych domach, w naszym domowym kościele” – dodaje duchowny.

Bojan: Nasz rząd to banda złodziei i imbecyli. Kompletnie sobie nie radzą z kryzysem. Tylko zastraszają i terroryzują ludzi. Wprowadzają kolejne restrykcje bez żadnego planu, bez logiki. Bez COVID-19 byliśmy najgorzej zarządzanym krajem w Europie. Teraz? Faszyzujący dyktator wykorzystuje sytuację, żeby trzymać wszystkich pod butem. Robi sobie kampanię przedwyborczą, wykorzystując rządowe środki i pieniądze.

W czterdzieści dni od odnotowania pierwszego przypadku, od momentu, w którym prezydent zapowiadał, że ogólna liczba chorych nie powinna przekroczyć tuzina, liczba zakażonych wynosi 4054, nie żyje 85 pacjentów. W tym okresie testy wykonano zaledwie u 23398 osób. Istnieje uzasadniona obawa, że smutny bilans wzrośnie, bo pierwsze przypadki zachorowań stwierdzono w domach opieki społecznej i w domach starców.

Władza zapewnia, że z wyjątkiem nielicznych hot-spotów (m.in. Niszu) sytuacja jest pod kontrolą. Pojawiają się głosy, że surowe restrykcje z godziną policyjną na czele zostaną zniesione dopiero wtedy, gdy dzienna liczba nowych przypadków zachorowań wyniesie zero. Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo.

Bojan: Wiele osób myśli, że ta pandemia to teoria spiskowa. Wiele osób ma paranoję.

Tijana: To się skończy dopiero wtedy, kiedy rząd zacznie szanować ludzi i nie będzie traktować ich jak bydło, kiedy ci u władzy zdadzą sobie sprawę, że pewnego dnia będziemy musieli wyjść na ulice. Mam nadzieję, że koniec pandemii będzie też końcem tyranii. Konsekwencje tego, co się teraz dzieje, będą długoterminowe, podobnie jak wszystkie inne konsekwencje w Serbii.

* Na prośbę rozmówców imiona zostały zmienione

NIE KRADNIJ, UDOSTĘPNIAJ!Copyright © Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści bez zgody autora zabronione

Przygotowanie tego artykułu zajęło nam bardzo dużo czasu. Jeśli Ci się spodobał – jest nam bardzo miło. Udostępnij go w swoich social mediach (możesz to zrobić korzystając z przycisków powyżej) lub kopiując adres URL.

Jeśli chcesz przedrukować (wykorzystać) dłuższy fragment lub całość wpisu – skontaktuj się z nami w celu uzyskania zgody.