Follow Us

Bajka o czarnym żółwiu, truskawce i dobrym piwie w Belgradzie

Niby wytwarzane przez mały browar z żółwiem w nazwie, a uderza do głowy z prędkością mocarnego zająca pędzącego przez równiny Wojwodiny. Macie ochotę na dobre, lokalne, klasyczne piwo typu lager czy stout? A może chcecie spróbować pełnoprocentowego piwa owocowego, które wytwarza się na fruškogorskiej wodzie? Jeśli tak, to trafiliście pod właściwy adres. A właściwie to pod dwa adresy.

  • To nie jest współpraca reklamowa ani tekst sponsorowany. Po prostu bardzo lubię TO piwo truskawkowe 😉

Kojarzycie bajkę Ezopa o Zającu ścigającym się z Żółwiem? Szybki jak błyskawica, długouchy, pyszałkowaty szarak, będąc świadomym swojej fizycznej przewagi nad powolnym z natury rywalem, w trakcie biegu uciął sobie drzemkę. Ta nadmierna pewność siebie kosztowała go zwycięstwo, bo Żółw okazał się przeciwnikiem może i nierychliwym, ale konsekwentnym, dzięki czemu to on, jako pierwszy, dotarł do mety.

Dlaczego o tym wspominam? Bo z nami i browarem Black Turtle było prawie jak w tej bajce. Prawie, bo czasami byliśmy Żółwiami, czasami Zającami, a niekiedy jednym i drugim na raz, symultanicznie. Tak, to możliwe!

A zaczęło się dawno, dawno temu, bo w 2018 roku (swoją drogą, też tak macie, że wszystko to, co było przed p@ndemią wydaje się prehistorią?) na jednym z nowosadzkich festiwali piwa. Zaciągnął nas tam kolega Predrag – ten, w którego żyłach krąży nie krew, a Lav Premium i którego przezorna babcia, na wypadek kolejnej niezapowiedzianej wizyty NATO, zakopała w ogródku dwa granaty i karabin (wspominałam o tym przy okazji wpisu o sylwestrze po serbsku). Predrag wiedział, że browca organicznie nie znoszę, ale obiecał, że na miejscu będzie też coś dla takich dziwaków, jak ja, czytaj: dla osób, które nie posiadają domowego ołtarzyka z suszonego chmielu i słodu. Tym „czymś” okazało się piwo truskawkowe z browaru Black Turtle, który rozstawił swoje małe stoisko na samym końcu festiwalowego placu. Żeby nie przedłużać – to była miłość od pierwszego chłeptnięcia. Miłość najpierw bardzo intensywna (nie zliczę, ile razy biegałam po dolewkę), a potem wymagająca.

Festiwal się skończył, browary zwinęły stoiska, a truskawkowe piwo z Black Turtle jakby zapadło się pod ziemię. Pytaliśmy i w sklepach, i pubach, i restauracjach: „nie, nie mamy takiego piwa, pierwsze słyszę, a Jelen nie da rady?”. I co poradzisz?

Inni mają pałace, a on domek swój ciasny

Ale jak kochasz, to dla miłości zrobisz wszystko. Przejdziesz na koniec świata, choćby do Belgradu. Po latach (nie, to nie przesada) poszukiwań żółwiowej truskawki w sklepach i pubach okazało się, że piwo jest stale dostępne tylko w dwóch lokalach w Belgradzie. Lokalach nie byle jakich, bo należących do browaru.

A sam browar Black Turtle powstał we wsi Kukujevci (Wojwodina, 11 km od miasteczka Šid) w 2010 roku przy wsparciu Janoša Morvaja – mistrza piwowarstwa, który pomagał w założeniu ponad trzystu mikrobrowarów na całym świecie. To właśnie dzięki doświadczeniu Mojvara produkcja piwa w Black Turtle wygląda tak, jak wygląda, a dokładniej – opiera się na tradycyjnej, niemieckiej, czterofazowej technologii warzenia i kondycjonowania. Proces powstawania browarków można podejrzeć na tym filmie.

W portfolio Black Turtle znajdziecie klasyki, jak lager, stout czy IPA. Jest też sezonowe piwo marcowe czy piwo noworoczne – z lekkim posmakiem cynamonu i cytrusów. Niekwestionowanymi hitami i najmocniej rozpoznawalnymi piwami od Czarnego Żółwia są jednak te owocowe – jagodowe i truskawkowe (powstają poprzez dodanie organicznych syropów na etapie leżakowania piwa).

Truskawki, jagody czy klasycznego, żółwiowego lagera możecie przy odrobinie szczęścia spróbować na piwnych festiwalach (stoisko Black Turtle z różną regularnością pojawia się na „beer festach“ w Belgradzie, Niszu czy Nowym Sadzie), ale jeśli zależy wam na pewniaku – wstąpcie do żółwiowego pubu w Belgradzie.

W tej chwili Black Turtle prowadzi dwa takie lokale. Pierwszy znajdziecie rzut beretem od twierdzy Kalamegdan (o tutaj – klik!). Pub przypomina stare, dobre spelunki studenckie (swoją drogą – co się z nimi stało? Czy wszystkie przerobiono już na ąę kluby z kranówką zabarwioną pseudoaperolem i serwowaną w cenie 35 zł plus?). Jest więc ciasno, ciemno i wilgotno, czasami tłoczno, a bezwzględnie zawsze – siwo od dymu (tu prawilnie przypominam – w Serbii prędzej znajdziecie Bojana czy Savo, który nie lubi burka niż lokal, w którym obowiązuje zakaz palenia).

Żeby nie było, że narzekam – określenie „studencka spelunka“ w moim prywatnym słowniku funkcjonuje jako komplement. Oboje bardzo lubimy wszelkiej maści puby rockowe i świetnie się w nich odnajdujemy, ale jeśli wolicie mniej klaustrofobiczne, już nie studenckie, a bardziej „dorosłe“ lokale, na żółwiowe piwo idźcie do drugiego baru – tego na Svetogorskiej (o tutaj).

Drugi lokal jest przestronny (więc rzadko kiedy jest tam super tłoczno), świetnie sprawdzi się jako miejsce spotkania w większym gronie, do tego – funkcjonuje w nim skromna, ale jednak, część dla gości niepalących.

W obu żółwiowych pubach panuje bardzo przyjazna atmosfera, można sympatycznie pogadać z ludźmi pracującymi po drugiej stronie bar, poznać i miejscowych, i ekspatów, przy odrobinie szczęścia załapać się na koncert lub imprezę, a co najważniejsze – napić się pięcioprocentowej truskawki lub klasycznego lagera spod znaku czarnego żółwia.

I siedzieć tam, i sączyć, i chłonąć klimat długo i szczęśliwie. Jak na bajkę przystało.

Wizyta w Black Turtle nie jest punktem obowiązkowym, jeśli w Belgradzie jesteście raptem na dwa czy trzy dni i zależy wam na odhaczeniu wszystkich, najważniejszych atrakcji miasta. Kiedy jednak macie więcej czasu na eksplorowanie codziennego życia miasta i jego mieszkańców, to bardzo, bardzo polecamy, a jak tylko będzie okazja – zapraszamy na wspólną truskawkę.

* Jeśli chodzi o wspomnianą we wstępie, fruškogorską wodę, na bazie której powstaje piwo, to sympatyczni barmani z Black Turtle przekonują, że dzięki temu nawet po wypiciu dziesięciu piw nie ma się kaca. Nas to przekonuje! 😉

Foto okładkowe: https://www.facebook.com/theblackturtlebelgrade

NIE KRADNIJ, UDOSTĘPNIAJ!Copyright © Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści bez zgody autora zabronione

Przygotowanie tego artykułu zajęło nam bardzo dużo czasu. Jeśli Ci się spodobał – jest nam bardzo miło. Udostępnij go w swoich social mediach (możesz to zrobić korzystając z przycisków powyżej) lub kopiując adres URL.

Jeśli chcesz przedrukować (wykorzystać) dłuższy fragment lub całość wpisu – skontaktuj się z nami w celu uzyskania zgody.