Ile wynoszą średnie, a ile przeciętne zarobki w Serbii w 2023 roku? Kto zarabia najlepiej, kto najgorzej i na ile wyjść na ćevapi w miesiącu może sobie pozwolić typowy serbski emeryt? Mamy sporo twardych danych z rządowych źródeł, kilka miękkich opinii ze źródeł prywatnych, a w gratisie dorzucamy szczyptę humorku, bo – umówmy się – bez tego do tematu zarobków liczonych w dinarach nawet nie ma co podchodzić.
Wakacje dobiegły końca, jak co roku o tej porze wielu naszych czytelników wraca z serbskich wojaży w fazie aktywnego zakochania i zaczyna kalkulować i kombinować, jak to zrobić, żeby przenieść się tam – do Serbii – na stałe. A że te kalkulacje i kombinacje często zaczynają się od szukania informacji na temat zarobków, rynku pracy, możliwości zatrudnienia, kosztów utrzymania i – ogólnie – pieniędzy… Cóż, nie ma co owijać sarmy, przejdźmy do sedna, przejdźmy do kapuchy!
Ile zarabia przeciętny Serb, a ile połowa Serba?
Jeśli chodzi o oficjalne dane na temat zatrudnienia czy zarobków, to mamy pewne doświadczenie w ich przetwarzaniu i przedstawianiu na blogu (robimy to regularnie raz do roku, na przykład tutaj czy tutaj). Cytowane liczby zawsze pochodzą z oficjalnego, rządowego źródła, a dokładniej – ze strony serbskiego odpowiednika Głównego Urzędu Statystycznego, który ma tę przewagę nad polskim GUS, że z żelazną konsekwencją ujawnia nie tylko średnią, ale i medianę zarobków (na dwa miesiące wstecz, ale jednak).
Pierwszej wartości, czyli średniej, nie trzeba szczególnie przedstawiać. Ot, arytmetyka z początków szkoły podstawowej: jeśli w firmie mamy pięć osób, cztery zarabiają po pięć tysięcy, a jedna dwadzieścia, to dodajemy wszystkie zarobione tysiące, dzielimy ich sumę przez liczbę osób zarabiających i wychodzi osiem tysięcy na głowę.
Brzmi jak miara, którą warto przywoływać w przypadku zarobków? No nie do końca, dlatego w tekstach o serbskich pensjach zawsze podajemy też medianę, czyli wartość środkową (w przypadku pensji, mediana określa, że połowa zatrudnionych zarabia mniej, połowa więcej),
Jak to działa? Dla przywołanego wcześniej zbioru pięciu osób, z których cztery zarabiają po pięć tysięcy, a jedna dwadzieścia, mediana wyniesie pięć tysięcy.
Żeby lepiej pokazać, jak duże mogą być różnice między średnią a medianą, warto sięgnąć po oficjalne dane z Serbii, zebrane na podstawie miesięcznych formularzy podatkowych złożonych przez pracodawców (zarówno z sektora publicznego, jak i prywatnego) i dotyczących osób zatrudnionych na pełny etat.
Jak informuje Republički zavod za statistiku (czyli wspomniany serbski odpowiednik GUS), w lipcu 2023 przeciętne wynagrodzenie wynosiło 115 tys. 664 dinary brutto, czyli 83 tys. 781 dinarów netto. Przeliczając to na złotówki (po kursie z dnia, w którym publikujemy ten tekst), otrzymamy odpowiednio 4546 zł brutto i 3292 zł netto.
Brzmi niezbyt dobrze? A to tylko (i aż!) mniej wiarygodna średnia. Mediana serbskich zarobków jest jeszcze niższa i w lipcu 2023 wynosiła 64 tys. 734 dinarów netto. Oznacza to, że połowa zatrudnionych zarabiała mniej, połowa więcej niż 2544 zł miesięcznie.
Przy tych liczbach – odbiegających znacznie od polskiej, nie wspominając już o unijnej średniej – mało pocieszająco brzmi informacja, że w lipcu 2023 (i w porównaniu do lipca 2022) serbska średnia wzrosła nominalnie o 14,6 proc. Zwłaszcza że przy galopujących podwyżkach cen realny wzrost płac wyniósł zaledwie 1,9 proc.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że ceny w Serbii są już praktycznie porównywalne do tych nad Wisłą. Oczywiście, coś będzie tańsze, coś droższe, ale po zsumowaniu produktów z podstawowego koszyka konsumenckiego i przy uwzględnieniu wydatków na mieszkanie, zdrowie czy kulturę – wyjdzie na mniej więcej to samo. Z tą różnicą, że za polską oficjalną średnią krajową (według GUS w sierpniu 2023 wynosiła ona 5353 zł netto) można kupić prawie sto czterdzieści dziewięć porcji ćevapi w restauracji Dva Jelena na Skadarlii (aktualnie 910 dinarów/36 zł za porcję), a za serbską oficjalną średnią jedynie dziewięćdziesiąt dwa (za bardziej wiarygodną serbską medianę jeszcze mniej, bo tylko siedemdziesiąt jeden).
Co zatem powinien zrobić Serb – albo Polak planujący przeprowadzkę do Serbii – żeby móc pozwolić sobie na więcej ćevapi? Cytując klasyka: zmienić pracę!
Ile ćevapi kupi barista, ile serbski programista?
Ale zanim zaczniecie wertować oferty – zapamiętajcie, że wszystkie propozycje pracy za mniej niż 230 dinarów netto za godzinę (czyli jakieś 9,10 zł) są nie tylko bezczelne, ale i niezgodne z literą serbskiego prawa. 230 dinarów netto to serbska minimalna płaca godzinowa (dla porównania – w Polsce wynosi ona około 21 zł netto), co najprawdopodobniej oznacza, że sympatyczny kelner w kafanie lub uśmiechnięta pani w trafice i inne osoby zatrudnione na najgorzej opłacalnych stanowiskach muszą pracować prawie cztery godziny, żeby kupić jedną porcję ćevapi w Dwóch Jeleniach.
Podobnie jak w Polsce, tak i w Serbii pracownicy gastronomii, hotelarstwa i małego handlu zarabiają najmniej. Jak podaje serwis kamatica.com niewiele lepiej mają osoby zatrudnione w rolnictwie (50 tys. 682 dinary/2000 zł netto), budownictwie (52 tys. 930 dinarów/2100 zł netto), w sektorze edukacji (średnia dla czerwca 2023 wyniosła około 56 tys. dinarów, czyli 2213 zł netto) czy opiece zdrowotnej i socjalnej (61 tys. 487 dinarów/2430 zł netto).
Na przeciwległym, wysokim końcu zarobkowej drabiny są – a jakże! – programiści, którzy w czerwcu 2023 zarabiali średnio 186 tys. 706 dinarów netto (czyli około 7380 zł).
Powyżej oficjalnej mediany zarabiają też osoby zatrudnione w przemyśle tytoniowym (tutaj oficjalne średnie zarobki w czerwcu 2023 wynosiły 179 tys. dinarów/7100 zł netto), w sektorze finansowym (91 tys. 200 dinarów/3600 zł netto) czy górnictwie (72 tys. dinarów/2845 zł netto).
Innym dostarczycielem oficjalnych kwot jest Fundusz Ubezpieczeń Emerytalnych i Rentowych, który w połowie wakacji podał informację, że wysokość średniego świadczenia emerytalno-rentowego w pierwszym półroczu 2023 roku wyniosła 37 tys. 812 dinarów (1495 zł), czyli mniej niż połowę oficjalnego średniego wynagrodzenia. Wychodzi więc na to, że statystyczny emeryt może pozwolić sobie miesięcznie na czterdzieści jeden i pół porcji ćevapi w Dwóch Jeleniach (o ile zrezygnuje z innych luksusów, takich jak opłacenie rachunku za prąd czy kupno leków).
A co, jeśli emeryt chce mieć i na ćevapi, i na leki? Cóż, pozostaje…
Serbska sztuka przetrwania
Po publikacji tekstów o serbskich zarobkach dostajemy sporo pytań o to, jak w takim razie Serbowie sobie radzą, jak wiążą koniec z końcem i – to akurat najczęstsze pytanie – jak to robią, że stać ich na niezłe samochody, dobre ubrania, częste wyjścia do knajp. Otóż…
Wszystkie dane, które pojawiły się wcześniej, to liczby z oficjalnych, rządowych źródeł, obejmujące osoby zatrudnione. Ale to tylko jedna strona medalu.
Z rozmów z serbskimi znajomymi (i znajomymi znajomych) wiemy, że – jeśli chodzi o zarobki – sporo dzieje się pod stołem. Coraz więcej osób przechodzi też na freelance lub samozatrudnienie: czasami z własnej woli, jak specjaliści, którym to się po prostu opłaca, częściej jednak z przymusu – tak dzieje się chociażby w przypadku osób współpracujących z platformami dostarczającymi jedzenie, które od pandemii przeżywają swój serbski renesans. Summa summarum – z danych Eurostatu wynika, że w 2021 osoby samozatrudnione stanowiły od 16,2 do 18,5 procent siły roboczej Serbii; średnia europejska wynosiła wówczas 9 procent.
Sporo osób pracuje całkowicie poza systemem, na przykład zdalnie, dla zagranicznych firm (wydaje się, że jest to grupa bardzo niedoszacowana), wielu Serbów wyjeżdża też sezonowo do pracy do Austrii, Niemiec, USA czy Szwajcarii albo korzysta ze wsparcia bliskich, którzy poza krajem pracują na stałe (jeśli ktoś się zastanawia, dlaczego w Serbii jest więcej kantorów niż pekar z burkiem – właśnie dlatego!).
I najważniejsze: Serbowie trzymają się razem i polegają na rodzinie, przyjaciołach, sąsiadach. Trudno powiedzieć, czy to cecha uwarunkowana historycznie i kulturowo, czy motywowana brakiem zaufania do państwa i instytucji (swoich i zagranicznych), ale koncept społecznej wioski jest tu bardzo silny i chętnie wykorzystywany w praktyce, choćby wtedy, kiedy brakuje do pierwszego.
Co zatem powiedzieć komuś, kto niedawno wrócił z serbskich wojaży w fazie aktywnego zakochania i zaczyna kalkulować i kombinować, jak to zrobić, żeby przenieść się tam – do Serbii – na stałe? Żeby nie jechał w ciemno, z nadzieją, że na miejscu szybko znajdzie dobrą pracę. Żeby – jeśli to możliwe – pojechał na kontrakt lub pracował zdalnie. A przede wszystkim: żeby nie zapomniał spakować poczucia humoru (bez tego w Serbii daleko się nie zajedzie) i szybko zbudował swoją serbską wioskę.
Bo ćevapi najlepiej smakują, kiedy można je jeść na spółkę z przyjaciółmi, ulubionym baristą czy kumplem-programistą.
Foto: Marko Milivojevic, Pixino, lic. CC0
Przygotowanie tego artykułu zajęło nam bardzo dużo czasu. Jeśli Ci się spodobał – jest nam bardzo miło. Udostępnij go w swoich social mediach (możesz to zrobić korzystając z przycisków powyżej) lub kopiując adres URL.
Jeśli chcesz przedrukować (wykorzystać) dłuższy fragment lub całość wpisu – skontaktuj się z nami w celu uzyskania zgody.