Follow Us

#RetroSerbia Hippisowski musical „Hair” w Belgradzie (1969)

W 1968 roku musical „Hair” zadebiutował na broadwayowskiej dużej scenie, a już w 1969 – rozgrzewał do czerwoności publiczność w Belgradzie. Jugosłowiańska wersja była bardziej rozbierana niż oryginał. Musical co najmniej dwa razy widział sam Tito. Ponoć podobało mu się tak bardzo, że za drugim razem dołączył do aktorów na scenie.

W oryginale „Hair” opisuje losy „plemienia” nowojorskich hippisów: kontestatorów wojny w Wietnamie, przeciwników rasizmu, klasizmu, zniszczenia środowiska i politycznej korupcji. W spektaklu nie brak wątków gloryfikujących konsumpcję narkotyków czy wolność seksualną. Do tego akt I kończy scena, w której aktorzy palą książeczki powołania do wojska, a kilkoro z nich występuje nago.

„Hair” wystawiono po raz pierwszy w październiku 1967 roku w malutkim, off-off-broadwayowskim Public Theatre. Niewiele ponad pół roku później, pod koniec kwietnia 1968, „Włosy” trafiły na „duży” Broadway, a chwilę później grano je też na londyńskim West Endzie, w Monachium, Paryżu czy Sydney.

Z uwagi na treść i formę musical od dnia premiery budził wiele kontrowersji. Twórców i aktorów oskarżano o zbezczeszczenie flagi czy epatowanie golizną. Przeciwnicy sztuki próbowali blokować kolejne spektakle na różne sposoby: organizowali pikiety, odmawiali rezerwacji sceny, ogłaszali fałszywe alarmy przeciwpożarowe, a nawet – jak w Cleveland – na zewnątrz teatru detonowali bomby.

Mimo to w 1969 – zaledwie rok po broadwayowskiej premierze – „Włosy” wystawiano w Belgradzie. Jugosłowiańska adaptacja była nie tylko pierwszą inscenizacją musicalu w kraju socjalistycznym, ale i jedną z najbardziej odważnych i lubianych przez twórców oryginalnej wersji „Hair”.

Jak do tego doszło? WIEMY! Ale po kolei…

  • W 1956 roku Mira Trailović i Radoš Novaković założyli w Belgradzie teatr Atelje 212. W 1961 Trailović została menadżerką Atelje, a w 1967 jedną z organizatorek belgradzkiego BITEF – legendarnego dziś, międzynarodowego festiwalu teatralnego. W sumie Trailović wyreżyserowała 20 sztuk, a zarządzany przez nią teatr Atelje 212 był pierwszym teatrem jugosłowiańskim, który po II wojnie światowej zaproszono do USA.
  • Równo dekadę po otwarciu Atelje 212, bo w 1966 roku, w Belgradzie zorganizowano pierwszą Gitarijadę – konkurs/festiwal muzyczny, w którym po kwalifikacjach udział wzięło 56 zespołów rockowych z całej Jugosławii. Gitarijada była bacznie obserwowana przez przedstawicieli władzy, a po zakończeniu festiwalu decydenci dyskutowali, czy moda na „importowaną muzykę” jest tylko przejściowa i czy będąca pod jej wpływem młodzież mogłaby w przyszłości zagrozić ustrojowi. Ostatecznie uznano, że z rock and rollem nie ma sensu walczyć. I to nie tylko dlatego, że ryzyko przegranej jest wysokie. Po prostu: rozsądnie wywnioskowano, że skoro przeciwnika nie można pokonać bez znacznych strat własnych, to lepiej dojść z nim do porozumienia i pokazowo tolerować, puszczając przy okazji w świat informację, że Jugosławia jest otwarta, przyjazna i postępowa.
  • Z kolei dwanaście lat po założeniu teatru Atelje 212 i dwa lata po Gitarijadzie, w Belgradzie – tak jak w kilkunastu krajach na świecie – wybuchł protest studentów, socjalistów-idealistów. Uczestnicy zrywu z czerwca 1968, którego siłą napędową byli studenci Wydziału Filozofii, walczyli z „czerwoną burżuazją” i cenzurą, sprzeciwiali się nierównościom społecznym oraz reformom gospodarczym, które doprowadziły do wzrostu bezrobocia i zmusiły wielu absolwentów do emigracji zarobkowej. Protest wspierali wybitni profesorowie i uznane postacie ze świata kultury i sztuki. Po siedmiu dniach burzliwych manifestacji nastroje uspokoił Tito, który oświadczył, że studenci mają rację i że zgłaszanym przez nich postulatom trzeba się przyjrzeć. Tito podkreślił też, że 90 procent protestujących to dobrzy socjaliści zmanipulowani przez nieliczną grupę osób działających w interesie wrogów Jugosławii. W konsekwencji aktywiści z Wydziału Filozofii i część ze wspierających ich wykładowców musieli zmagać się z represjami i podejrzeniami, że są manipulatorami i prowokatorami, ale większość studentów uznała oświadczenie Tity za sukces i powód do świętowania.
Protest studencki, Belgrad 1968. Napis na transparencie: „Nie wierzcie prasie”. Źródło: pulse.rs

W czasie, gdy Tito łagodził nastroje panujące wśród protestujących studentów, reprezentacja Atelje 212 szykowała się do wylotu do Nowego Jorku, gdzie między 26 czerwca a 14 lipca wystąpiła czterokrotnie na scenie Lincoln Center. W przerwie między świetnie przyjętymi przez publiczność i krytykę spektaklami, Mira Trailović – wraz z siostrą i zaprzyjaźnionym krytykiem – wybrała się na głośny musical „Hair”. I tutaj historia mogła się zakończyć, bo w chwilę po rozpoczęciu spektaklu Trailović wyszła z teatru, tłumacząc, że nie czuje tego hippisowskiego klimatu. Po namowach siostry i krytyka – Trailović wróciła na widownię. Co więcej, w trakcie krótkiego pobytu w Nowym Jorku „Hair” obejrzała kilkukrotnie, za każdym razem robiąc notatki. Do Belgradu poleciała z zapiskami, longplayem z piosenkami z musicalu wykonywanymi przez oryginalną obsadę i postanowieniem, że musi wystawić „Włosy” w Atelje 212. W końcu – jak przyznała w jednym z wywiadów – od dawna chciała zrobić spektakl bez politykowania, o młodych dla młodych. Taki, który byłby w stanie oddać z pełną mocą różnorodność i nastroje panujące wśród pierwszego, powojennego pokolenia.

Po serbsku, na golasa i do przodu!

Do współpracy nad reżyserią Trailović zaprosiła Zorana Ratkovicia, libretto z języka angielskiego na serbski przełożył Jovan Ćirilov, za warstwę muzyczną miał odpowiadać Saša Radojčić, a za choreografię – Boris Radak.

Twórcy oryginalnej wersji „Hair” wspierali pomysły wystawiania musicalu poza USA, a Bertrand Castelli, producent wykonawczy premiery na Broadwayu, zastrzegał, że „Włosy” mają być grane w językach lokalnych. Kolejnym warunkiem było dokładne przetłumaczenie scenariusza i uzupełnienie go o miejscowe akcenty (wpisanie do scenariusza miejscowych nazw ulic, wmiksowanie lokalnych polityków, gwiazd) – tak, aby fabuła była zrozumiała dla odbiorców. Tym sposobem bohaterzy jugosłowiańskiej wersji posługiwali się slangiem z Belgradu, w dialogach pojawiały się nawiązania do Korei Północnej i Tity, a wymowa „Hair” była nie stricte hippisowska, a antywojenna. Jak wyjaśniała Trailović: „Stare pokolenie walczyło w drugiej wojnie światowej, a nowe nie chce słyszeć ani o tej, ani o żadnej innej wojnie. To nie jest tylko amerykański problem, ale problem wszystkich krajów na świecie”.

https://arhiva.atelje212.rs

Jeśli chodzi o aktorów, Mirze Trailović zależało, aby młoda publiczność – która miała być odbiorcą docelowym „Włosów” – mogła łatwo identyfikować się z obsadą. Reżyserka zdecydowała się więc zatrudnić aktorów-amatorów. Aby ich znaleźć, Trailović przeczesywała belgradzkie dyskoteki w poszukiwaniu najlepszych tancerzy. Dodatkowo, w prasie umieszczono ogłoszenia o castingu. Na przesłuchaniu – według różnych źródeł – pojawiło się od ponad dwustu do ponad pięciuset młodych osób. Selekcję przeszło zaledwie pięćdziesiąt z nich. Do zespołu dołączyła też piątka aktorów profesjonalnych: Dragan Nikolić, Miša Janketić, Mirjana Peić, Jelisaveta „Seka” Sablić i Mija Adamović.

Próby, jak wspominała Trailović, przebiegały w napiętej atmosferze. Reżyserzy nie zawsze potrafili sobie poradzić z temperamentem młodych artystów – zwłaszcza tych nieprzyzwyczajonych do profesjonalnej pracy na scenie.

Jeśli chodzi o obecną w oryginalnym scenariuszu nagość, Trailović uważała, że to element drugorzędny sztuki. Młodym aktorom dano w tej kwestii wolną rękę, bo – jak podkreślała reżyserka – jeśli artyści zechcą pojawić się na scenie rozebrani, będą musieli wyglądać naturalnie, a nie jak wyrobnicy, którzy zostali do tego zmuszeni. Zwłaszcza, że w wersji przygotowywanej przez Trailović goła scena była inna, trudniejsza niż w wersji broadwayowskiej. W oryginale nadzy aktorzy po prostu stali nieruchomo, a intymne części ich ciał zasłaniano światłem i cieniem. Choreograf wersji jugosłowiańskiej uważał, że w kluczowej scenie aktorzy, rozebrani czy nie, powinni się poruszać, a nawet – zejść do widzów, zaczepiać ich, podszczypywać, flirtować.

Z uwagi na stale wprowadzane zmiany i trudności wynikające z pracy z aktorami-amatorami, datę premiery dwukrotnie przesuwano. Opóźnienie przełożyło się na wzrost zainteresowania spektaklem. W całym mieście mówiono o „Hair”, z marszu wyprzedano bilety na osiem pierwszych przedstawień (chociaż kosztowały więcej niż zwykle). Mimo że na pierwszy spektakl zaproszono jedynie widzów wskazanych przez Mirę Trailović, to w dniu premiery przed Atelje 212 zgromadził się tłum ciekawskich. Chętni szturmowali budynek, próbowali dostać się do niego przez otwierany dach. Było na tyle niebezpiecznie, że zgromadzenie musiała rozproszyć milicja.

Tak było przed Atelje 212. A jak podczas premiery poradzili sobie artyści? Jak wspominał reżyser Zoran Raković, aktorzy zagrali bezbłędnie i z ogromną energią, a publiczność – mimo że początkowo sztywna i sceptyczna – zareagowała na „Hair” z entuzjazmem, a nawet, w trakcie finałowej piosenki „Daj nam Sunca”, weszła na scenę, tańczyła i śpiewała z artystami, a potem nagrodziła ich piętnastominutowymi oklaskami.

Oczywiście, byli też tacy widzowie, którym nie podobało się to, że nadzy aktorzy wchodzą w fizyczne interakcje z widownią. Innych nie przekonywały hippisowskie akcenty. Wypowiedź jednej z takich nie do końca przekonanych osób zamieszczono w artykule opublikowanym w przeglądzie literackim „Književne novine”. Cytowany widz stwierdził, że sztuka była piękna i przekonująca, ale „jako prawnik i obywatel tej socjalistycznej społeczności myślę, że gdyby wszyscy byli hipisami, to kto by zarabiał na życie? Gdyby wszyscy obrzucali się kwiatami, to kto by je sadził?”.

Tak jak widzowie, tak i krytycy w większości oceniali „Hair” z dużym entuzjazmem. W recenzjach wskazywano, że spektakl jest świeży i orzeźwiający, że to oda do młodości, apoteoza wolności i doskonały portret buntu i współczesnej wrażliwości. Oczywiście, zdarzały się też opinie negatywne, których autorzy stali na stanowisku, że „Włosy” to niepotrzebna próba skopiowania zachodniej kultury czy przykład snobizmu w sztuce. W nieprzychylnych recenzjach wskazywano też, że spektakl jest za długi, nudnawy i pozbawiony duchowości, momentami obraźliwy, za bardzo drobnomieszczański, jednowymiarowy i nienaturalny w eksponowaniu nagości, która ma szokować i nic więcej.

A co na to Tito?

Głos decydujący i rozstrzygający, czy jugosłowiańska wersja „Hair” jest porywająca i świeża, czy raczej nudna i jednowymiarowa mogła zabrać tylko jedna osoba w kraju.

Tito, wbrew obiegowym plotkom, nie był na premierze, ale starannie wybrane fragmenty „Hair” obejrzał pierwszy raz już 25 maja 1959, w swoje urodziny i w ramach uroczystych obchodów Dnia Młodości – najważniejszego święta w Jugosławii. Amerykański „Newsweek” podawał, że występ bardzo mu się podobał. Co więcej, na specjalne życzenie Tity „plemię” z musicalu zagrało przed nim i jego gośćmi podczas imprezy sylwestrowej 1969/70, zorganizowanej w Centrum Młodzieży. Artyści – tym razem ubrani – zaśpiewali między innymi „Daj nam Sunca”. Plotka głosi, że w trakcie wykonywania tego utworu Tito wszedł na scenę i dołączył do plemienia.

Jak po latach wspominali artyści, z Titą nie było problemów: „Cokolwiek sugerowaliśmy, on się zgadzał”. Skąd taka ugodowość? Być może Ticie podobało się, że zachodnie media z entuzjazmem informują o tym, że socjalistyczna Jugosławia wystawia najbardziej niegrzeczną, nagą wersję musicalu? Być może schlebiało mu, że amerykańskie media podchwyciły nieprawdziwą plotkę, że to właśnie on jest producentem wykonawczym belgradzkich „Włosów”? Być może…

Warto jednak przypomnieć, że w jugosłowiańska wersja „Hair” nie miała wymowy politycznej, ale antywojenną. Ponadto, władza przypuszczała, że ruch hippisowski nie przyjmie się w Jugosławii, a hipisi – nie staną się kontrkulturą zagrażającą ustrojowi. I faktycznie, lokalni rockmani w latach 70. może i mieli długie włosy i grali niegrzeczną muzykę inspirowaną Zachodem, ale pozostawali wierni ideałom socjalistycznym.

ekspres.net

Weseli, mili, piękni

W pierwszym roku jugosłowiańską wersję „Hair” obejrzało 80 tysięcy widzów. Belgrad był przesiąknięty sztuką, której wybrane fragmenty wielokrotnie odtwarzano w jugosłowiańskich programach telewizyjnych. Musical obejrzeli też autorzy oryginalnego libretta. James Rado (nota bene urodzony jako James Radomski) i Gerome Ragni przybyli do Belgradu z gromadą kobiet i dzieci ubranych w stylu hippisowskim. Po spektaklu, w rozmowie z prasą, zachwycali się jugosłowiańską wersją „Hair” (Rado dołączył do aktorów w finałowej scenie), komplementowali otwartość władz i zachwalali atmosferę Belgradu („Wszyscy są tutaj tacy weseli, mili, piękni! (…) Nie widzę problemów, o których opowiada ‘Hair’. Nie ma bezdomności, nie widzę, aby młodzi Jugosłowianie szukali schronienia w narkotykach” – stwierdził Ragni).

„Włosomania” ogarnęła nie tylko Belgrad. Jeszcze w roku premiery musical „Hair” wystawiono w Nowym Sadzie i Skopje, w roku 1970 i 1971 artyści grali w Kragujevacu, Pancevie, Sarajewie, Zagrzebiu (gdzie z kasy ukradziono wszystkie bilety, a następnie sprzedawano je po zawyżonych cenach), Suboticy, Somborze, Niszu, Rijece, Lublanie czy Čačaku, za każdym razem gromadząc komplet publiczności.

Nie udało się jednak spełnić marzenia Miry Trailović, która chciała wystawić musical w USA. Niestety, po konflikcie między agencją reprezentującą teatr Atelje 212 a Związkiem Aktorów Amerykańskim amerykańska trasa nie doszła do skutku. Odwołano też występ w Trieście: Włosi nie zgadzali się na nagość na scenie i grozili, że jeśli aktorzy zdejmą ubrania, cała ekipa teatru zostanie aresztowana. Twórcy jugosłowiańskich „Włosów” postanowili nie dawać się cenzurze i występ odwołali.

atvbl.com

O jedną książeczkę wojskową za dużo

W czasie, kiedy Atelje 212 wystawiało „Hair” w kolejnych miastach Jugosławii, daleko od Belgradu budził się chorwacki nacjonalizm, a działacze Ligi Komunistów Chorwackich coraz śmielej wygłaszali antyserbskie i antyjugosłowiańskie manifesty. Także w szeregach Komitetu Centralnego Ligi Komunistów Serbskich dało się słyszeć coraz głośniejsze nawoływania do zmiany kursu narzuconego przez liberalną stolicę, a przede wszystkim do wzmocnienia znaczenia edukacji marksistowskiej i zawężenia przestrzeni pozwalającej na nadmierną eksploatację wolności obyczajowej czy kulturowej. Powoli, po cichu rozpoczynało się polowanie na teatry, a przede wszystkim na ten najbardziej postępowy, niegrzeczny, wyzwolony i cieszący się największym zainteresowaniem, czyli na Atelje 212.

https://arhiva.atelje212.rs

Ostatni raz aktorzy „Hair” pojawili się na scenie Atelje 212 4 lutego 1973, w występie dla członków Jugosłowiańskiej Armii Ludowej. Nie był to pierwszy występ przed taką publicznością, poprzednie nie wzbudzały większych kontrowersji. Dlatego i tym razem, zgodnie ze scenariuszem, w jednej ze scen artyści zniszczyli książeczki wojskowe. To nie spodobało się trzem obecnym na widowni kadetom (w prasie z tamtego okresu podawano, że dwóch było Albańczykami, a jeden muzułmaninem). Oburzeni kadeci uznali, że spektakl znieważa Armię i Titę i zdecydowali się napisać skargę do Ligi Komunistów. Konserwatywni członkowie Ligi powiązali obecną w „Hair” scenę niszczenia książeczek wojskowych z rosnącą emigracją nie tylko zarobkową, ale i polityczną i coraz częstszymi przypadkami uchylania się od powszechnego obowiązku wojskowego.

 

Po zsumowaniu tego wszystkiego z chorwackim przebudzeniem nacjonalistycznym i kolejnymi pęknięciami na strukturze wieloetnicznej federacji wyszło na to, że winnymi wszelkich problemów są reakcyjni artyści, którzy zamiast tworzyć własne dzieła w duchu socjalistycznym, kopiują zachodnie rozwiązania i podjudzają młodzież do buntu.

Wtedy stało się jasne, że dni musicalu są policzone. Zanim oficjalnie zakazano kolejnych przedstawień, twórcy spektaklu postanowili wyprzedzić władzę o krok i sami oświadczyli, że „Włosy” wypełniły już swoją misję, więc spadają z afisza. W późniejszym wywiadzie Mira Trailović przyznała, że to partia – po konsultacji z nieprzychylnymi awangardzie ekspertami teatralnymi – zakazała dalszego grania „Hair”. Atelje 212 zabroniono też wystawiania rock opery „Jesus Christ Superstar” (zanim uznano go za religijny i antysocjalistyczny, musical zagrano zaledwie 21 razy). „Nie mogę wybaczyć niektórym z naszych ważnych twórców teatralnych, którzy mieli swój udział w ustanowieniu tego absurdalnego zakazu, a którzy oświadczyli, że nawet nie widzieli sztuki” – stwierdziła później Trailović.

https://arhiva.atelje212.rs

Od kontrowersji się zaczęło, na kontrowersji zakończyło. Jugosławia była siódmym krajem na świecie, który pokazał widowni ten musical. W sumie od 19 maja 1969 do 4 lutego 1974 Atelje 212 wystawiło „Włosy” 210 razy.

Trailović zmarła w 1989. Atelje 212 wciąż istnieje, a BITEF cieszy się opinią jednego z najważniejszych festiwali teatralnych w Europie. A co z „Włosami”?

W 2010 roku Atelje 212 wystawiło unowocześnioną wersję „Hair” w reżyserii Kokana Mladenovicia. Sztuka opowiadająca o losach współczesnego plemienia Belgradczyków nie cieszyła się ogromną popularnością. A na pewno nie taką, jaką cieszyły się „Włosy” jugosłowiańskie.

Na dużo sympatii mogą jednak liczyć żyjący twórcy i aktorzy wcielający się w członków oryginalnego jugosłowiańskiego plemienia, którzy do dziś biorą udział w licznych spotkaniach z fanami i mediami. Podczas jednego z takich spotkań aktorka Seka Sablić stwierdziła ze wzruszeniem: „Jestem dumna, że mogłam być częścią tego wielkiego teatralnego wydarzenia – wspaniałego dla naszego kraju i być może najwspanialszego w historii Atelje 212. Wtedy byliśmy częścią świata, a świat był częścią nas. I nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy”.

NIE KRADNIJ, UDOSTĘPNIAJ!Copyright © Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści bez zgody autora zabronione

Przygotowanie tego artykułu zajęło nam bardzo dużo czasu. Jeśli Ci się spodobał – jest nam bardzo miło. Udostępnij go w swoich social mediach (możesz to zrobić korzystając z przycisków powyżej) lub kopiując adres URL.

Jeśli chcesz przedrukować (wykorzystać) dłuższy fragment lub całość wpisu – skontaktuj się z nami w celu uzyskania zgody.