Follow Us

Tito znów na fali. Marszałek będzie miał pływające muzeum

Na legendarnym jachcie jugosłowiański przywódca przyjmował królową Elżbietę II, Indirę Gandhi, Breżniewa, Chruszczowa, Ceaușescu, Sophię Loren, Elizabeth Taylor czy Kirka Douglasa. Po latach rozkładu (dosłownie!) reprezentacyjna jednostka zostanie odremontowana i zamieniona w atrakcję turystyczną – pływające muzeum Tity z możliwością noclegu.

Galeb (serb.-chorw. mewa) czy też Brod Mira Galeb (serb.-chorw. statek pokoju mewa), a pierwotnie Ramb III, został zbudowany w 1938 roku we włoskiej Genui na zlecenie Royal Banana Monopoly Business, jako transportowiec do przewozu bananów z Afryki do Włoch. W rzeczywistości jednostka nie dostarczyła do Italii ani jednego owocu – została zwodowana tuż przed wybuchem II wojny światowej i „przebranżowiona” zgodnie z ówczesnymi priorytetami.

Statek najpierw był wykorzystany przez faszystowskie Włochy (jako krążownik pomocniczy), a jesienią 1943 – po kapitulacji Italii – trafił pod nazistowską banderę, został zaciągnięty do Kriegsmarine, przechrzczony na Kiebitz (niem. czajka) i wykorzystywany jako stawiacz min. Kariery w marynarce wojennej III Rzeszy nie zrobił. Siły alianckie zatopiły go 25 listopada 1944 w chorwackiej Rijece.

Po wojnie, w 1948, jednostkę podniesiono z wody, wyremontowano w stoczni Uljanik, powtórnie przemianowano (na statek szkoleniowy), ponownie zaciągnięto do armii (tym razem do jugosłowiańskiej marynarki wojennej) i kolejny raz przechrzczono (na Mewę).

Tito zaokrętował się na Galebie pierwszy raz w 1952 roku. Przywódca szybko przekonał się do zalet mierzącego 117 metrów długości i 15 metrów szerokości giganta i przez kolejnych 27 lat przepłynął na nim ponad 86 tysięcy mil morskich, traktując jako jacht reprezentacyjny.

Foto: insajder.com

To na pokładzie Mewy w 1953 roku jugosłowiański przywódca udał się do Londynu, gdzie w ramach zamanifestowania swojego sprzeciwu wobec supremacji Moskwy w obrębie bloku komunistycznego spotkał się z Winstonem Churchillem (była to pierwsza oficjalna wizyta szefa państwa komunistycznego w Wielkiej Brytanii).

W sumie za rządów Tity Mewa dopłynęła do 18 krajów na trzech kontynentach (Europa, Afryka i Azja), a jej pokład odwiedziło 102 światowych przywódców i przywódczyń oraz niezliczona liczba gwiazd różnego (także hollywoodzkiego) formatu, między innymi królowa Elżbieta II, Indira Gandhi, Breżniew, Chruszczow, Ceaușescu, Mu’ammar al-Kaddafi, Sophia Loren, Kirk Douglas czy Elizabeth Taylor wraz z ówczesnym mężem Richardem Burtonem (który wcielił się w postać marszałka Tito w jugosłowiańskim dramacie wojennym „Piąta ofensywa” z 1973 roku).

Do ostatnich dni życia jugosłowiańskiego przywódcy Galeb błyszczał. Po śmierci marszałka w 1980 roku stopniowo tracił blask, a po rozpadzie Jugosławii „zaopiekowała” się nim Czarnogóra. Zaopiekowała – dodajmy – nieumiejętnie. Nie wiadomo, czy to z braku pomysłów, czy z deficytu funduszy, ale Galeb marniał w oczach, a jego losy wydawały się być przesądzone. Szczęście się jednak uśmiechnęło. Przynajmniej chwilowo.

Na początku lat 90. zapomnianą, zjadaną przez rdzę jednostkę kupił za 750 tysięcy euro John Paul Papanicolaou, który wcześniej zainwestował w jacht Christina O, nazwany tak na cześć córki Aristotelisa Onasisa, prywatnie przyjaciela Papanicolaou.

Pod koniec życia (inwestor zmarł na początku 2010, po dwóch latach walki z chorobą) grecki biznesmen popadł w kłopoty finansowe i nie był w stanie nie tylko dokończyć zaplanowanych, ambitnych prac remontowych, ale nawet zapewnić Mewie podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych. W 2008 doszło do przecieku w kadłubie, w wyniku którego statek częściowo zatonął.

Roberta F., CC BY-SA 3.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0>, via Wikimedia Commons

Ostatecznie, w maju 2009 roku zrujnowany Galeb został zakupiony przez władze Rijeki za 150 tysięcy dolarów, a pięć lat później burmistrz miasta ogłosił plan wydzierżawienia jednostki i zamienienia jej w obiekt muzealny z bonusowymi atrakcjami dla odwiedzających.

W związku z tym, że Rijeka z powodzeniem ubiegała się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2020, na remont Mewy znalazły się pieniądze. Duże pieniądze, bo włącznie ze środkami z europejskich funduszy na odnowienie statku zabezpieczono – według różnych źródeł – 4,5 lub nawet 5,4 miliona euro.

Zgodnie z planem, Galeb ma odzyskać dawny blask, a w 2021 przyjąć na pokład pierwszych odwiedzających (obecnie Mewa znajduje się w porcie Baroš i – jak podkreślają lokalne władze – cieszy się ogromnym zainteresowaniem światowych mediów; gapie nieposiadający akredytacji mogą ją jedynie podglądać przez siatkę).

W rozmowie z BIRN Nataša Babić z muzeum miejskiego w Rijece zdradziła, że 70 procent przestrzeni „Mewy” stanie się wkrótce muzeum dostępnym dla publiczności. W pozostałej części statku ma powstać hostel i restauracja.

W procesie przywracania statkowi dawnego blasku zostaną wykorzystane meble i akcesoria z epoki, w tym te należące do Tity. Stała ekspozycja będzie dotyczyć historii marszałka i jego podróży na pokładzie Galeba, historii Ruchu Państw Niezaangażowanych oraz związków Mewy z Rijeką.

Dlaczego o przyszłej, chorwackiej atrakcji turystycznej piszemy na blogu o Serbii? Bo w historii Galeba – zwłaszcza w ostatnim jej rozdziale – skupia się jak w soczewce problematyczna kwestia pamięci lokalnej, stosunku poszczególnych krajów bałkańskich do niedawnej, wspólnej przeszłości i talencie – jak w przypadku Chorwacji – lub antytalencie (jak w przypadku Serbii) do monetyzacji wspomnień po Jugosławii.

Marcin ze Stacji Bałkany w świetnym wpisie o Jugonostalgii przytoczył wyniki badania Instytutu Gallupa (z 2017), z których wynika, że aż 81 procent zapytanych Serbów uważa, że rozpad Jugosławii był dla ich kraju jednoznacznie niekorzystny (za jednoznacznie korzystny rozpad Jugosławii uznało zaledwie 4 procent serbskich respondentów). W przypadku Chorwatów aż 55 procent ankietowanych uznało, że rozpadł Jugosławii był dla Chorwacji jednoznacznie korzystny (23 procent było zdania, że rozpad Jugosławii okazał się dla Chorwacji jednoznacznie niekorzystny).

Wniosek z cytowanego badania jest jasny: to Serbowie są najbardziej niezadowoleni z rozpadu Jugosławii i najmocniej za Jugosławią tęsknią. Mniej nostalgiczni, ale za to najbardziej zadowoleni postjugosłowiańskiej rzeczywistości są z kolei Chorwaci, którzy inwestują miliony euro w legendarny jacht Tity, przyszłą atrakcję dla turystów chcących zobaczyć kawałek Jugosławii, zafundować sobie nocleg pod sztukaterią ułożoną z sentymentów czy – po prostu – przeżyć coś nowego, oryginalnego. Tymczasem z belgradzkiego mauzoleum marszałka i Muzeum Historii Jugosławii zadowoleni wychodzą tylko najwięksi zapaleńcy dziejów nie tak dawno minionych. Ci słabiej zorientowani albo omijają gmach szerokim łukiem, albo kręcą nosami i narzekają na mierną atrakcyjność turystyczną. Coś tu poszło nie tak.

NIE KRADNIJ, UDOSTĘPNIAJ!Copyright © Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści bez zgody autora zabronione

Przygotowanie tego artykułu zajęło nam bardzo dużo czasu. Jeśli Ci się spodobał – jest nam bardzo miło. Udostępnij go w swoich social mediach (możesz to zrobić korzystając z przycisków powyżej) lub kopiując adres URL.

Jeśli chcesz przedrukować (wykorzystać) dłuższy fragment lub całość wpisu – skontaktuj się z nami w celu uzyskania zgody.